Zgłaszajmy wyjazdy za granicę, bo tak szybko odchodzą

2012-10-05 00:00:00 +0100


Mało kto wie, że w ustawie o ewidencji ludności nadal funkcjonują przepisy wywodzące się zapewne z czasów stalinowskiej paszportyzacji. I są to przepisy nadal obowiązujące każdego obywatela Rzeczypospolitej. Są to między innymi przepisy nakazujące każdemu obywatelowi wyjeżdżającemu za granicę na dłużej niż trzy miesiące zgłaszanie tego faktu w urzędzie miasta czy gminy, a także składanie odpowiedniego zawiadomienia po powrocie (art. 15, ust. 3). Z kolei dozorcy, administratorzy i właściciele domów powinni zawiadamiać te organy (art. 30) o przebywaniu indywiduuów, które nie spełniły uświęconego prawem Rzeczypospolitej obowiązku meldunkowego po upływie trzech dni od przybycia (art. 10). Sprawdzaniem spełnienia obywatelskiego obowiązku meldunkowego powinny się także zajmować zakłady pracy (art. 31).

MSW prowadzi obecnie prace nad nowelizacją tej ustawy, której głównym celem jest dalsze opóźnienie wprowadzenia dowodów elektronicznych (co akurat ma sens). Przy okazji postanowiono też wyczyścić ustawę z kilku absurdalnych przepisów, mniej więcej takich jak te wyżej wymienione. Ale zmiany mają charakter głównie kosmetyczny — tu wydłużyli, tam ułatwili, dozorców usunęli ale sam obowiązek meldunkowy i obowiązek zgłaszania wyjazdów za granicę pozostał.

Przygotowując swoje uwagi do projektu MSW wysłałem do Referatu Ewidencji Ludności i Dowodów Osobistych w UM Krakowa zapytanie o orientacyjną liczbę “zgłoszeń wyjazdu za granicę”. Chodziło o sprawdzenie ile faktycznie tych zawiadomień ludzie składają — bo jeśli składają ich bardzo mało to przepis można uznać za martwy.

W odpowiedzi uzyskałem enigmatyczne pismo, że “nie są w stanie tych danych wygenerować” ale podali numer telefonu. Tam pani mi wyjaśniła, że to system informatyczny nie potrafi im podać liczby zarejestrowanych zgłoszeń (co samo w sobie jest dość zabawne). Po krótkiej rozmowie i bez systemu informatycznego doszliśmy jednak do orientacyjnego wyniku, który mnie interesował — zgłoszeń tych jest obecnie w Krakowie w szczytowych okresach 2 na miesiąc, czyli ok. 20 w roku. Mówimy o mieście, w którym na stałe jest zameldowanych (haha…) 780 tys. osób, z lotniskiem Balice, które co roku odprawa ok. 3 mln pasażerów.

Tymczasem na BIP RCL można znaleźć opinię GUS (są tam też inne opinie), który ostrzega, że ograniczenie obowiązku meldunkowego utrudni mu dostarczanie danych statystycznych o migracjach ludności. I bardzo dobrze, bo być może zmusi ich to do poszukania bardziej wiarygodnych metod szacowania migracji niż korzystanie z bzdurnych (choć “twarde”) dane dostarczane przez systemy ewidencji ludności. Kraków jest tego dobitnym przykładem (“Szacujemy, że bez zameldowania na pobyt stały przebywa w naszym mieście około 150 tysięcy osób”).

Jest też istotna różnica między obowiązkiem meldunkowym, a informacją do celów statystycznych czy korespondencyjnych. Różnica ta jest widoczna na przykład w złożoności procedury meldunkowej, podczas której trzeba dostarczyć dowód własności nieruchomości lub umowę wynajmu mieszkania. Już to ostatnie samo w sobie ogranicza liczbę osób zameldowanych w faktycznym miejscu zamieszkania, bo wiele osób wynajmuje mieszkania na lewo. Problem ten rozwiązałaby uproszczona procedura zgłoszenia miejsca zamieszkania (bez umów i książeczek wojskowych, przez Internet), które stanowiłoby również domyślny adres korespondencyjny dla administracji publicznej.