Rząd planuje przeznaczyć część pieniędzy wpłacanych przez operatorów komórkowych na zakup komputerów dla uczniów z pięciu roczników. Uzasadnienie tej decyzji jest jednak dość wątpliwe. Najpierw należy przeczytać uzasadnienie do projektu ustawy.
Rzeczą wyjątkową na tle naszej legislacji jest fakt, że autorzy powołują się na rozmaite strategie i to niewątpliwie zasługuje na pochwałę. Niestety cały wywód w dość namolny sposób ciąży ku temu, że trzeba kupić komputery… bo tak. Nie twierdzę, że jest to zły pomysł — ale autorzy wydają się być przekonani, że jest to pomysł jedyny. Tradycyjnie już konsultowany jest gotowy projekt, a nie założenia.
W rozdziale 1.2.2 można znaleźć coś, co próbuje udawać uzasadnienie tej operacji. Autorzy prezentują następujące rozumowanie:
- Polska ma problem z kapitałem intelektualnym
- Częścią kapitału intelektualnego są umiejętności informatyczne (pierwsze ograniczenie perspektywy)
- Umiejętności informatycznych uczą szkoły (drugie ograniczenie perspektywy) Najważniejszym elementem szkoły są komputery (trzecie ograniczenie perspektywy)
- Załącznik nr 2 do jakiegoś rozporządzenia zaleca, by "podczas zajęć uczeń miał do swojej dyspozycji osobny komputer z dostępem do Internetu" - VOILA, dlatego trzeba kupić komputery!
</ul>
Autorzy uzasadnienia nie analizują jednak żadnych alternatywnych dróg realizacji celów zapisanych w strategiach, co samo w sobie stanowi naruszenie zasad dobrej legislacji opisanych w "Wytycznych do oceny skutków regulacji" Ministerstwa Gospodarki i może prowadzić do bezsensownego wyrzucenia pieniędzy.
Podsumowując, uzasadnienie to dość dobrze pasuje do opinii wyrażonej już w 2007 roku przez Rzecznika Praw Obywatelskich:
Brak informacji o kosztach i korzyściach dla >adresatów regulacji oraz duża przewaga jakościowych danych o korzyściach dla >przekrojowych celów polityki publicznej wskazuje, że informacje te zostały wytworzone ex post w celu uzasadnienia wcześniej podjętych decyzji legislacyjnych. Oznacza to, że procesowi >opracowania projektu towarzyszyła ograniczona analiza kosztów i korzyści lub że taka analiza nie została podjęta.
Z tego podejścia wynika szereg problemów w samej koncepcji zakupu netbooków:- Autorzy uzasadnienia prześlizgują się w jednym zdaniu po kwestii oprogramowania i treści edukacyjnych. Zgodnie z obyczajami panującymi w polskiej administracji pod koniec projektu nagle może się okazać, że ich koszty pochłoną np. 40% budżetu projektu. I co wtedy?
- Autorzy zupełnie pomijają kwestię własności, serwisu sprzętu oraz infrastruktury w szkołach. Jak wyżej, w praktyce może się okazać, że przedwyborczy prezent od Premiera wygeneruje znaczne koszty po stronie samorądów - którym MF właśnie ogranicza możliwość zadłużania się ponad miarę (i słusznie).
- Autorzy pomijają zupełnie porównanie kosztów i zysków z różnych wariantów osiągnięcia celu strategicznego - co jest o tyle zrozumiałe, że żadnych innych wariantów nie analizują. Jest to tym dziwniejsze, że uzasadnienie cytuje wprost dokumenty strategiczne mówiące np. o wyposażeniu szkół w urządzenia multimedialne. Służą one jednak tylko budowaniu nastroju bo cel jest jeden - kupować komputery.
- Komputer jest traktowany jako fetysz, w oderwaniu od pozostałych elementów szkolnej rzeczywistości. Może to się skończyć tym, że w szkolnych klasach będziemy mieć groteskowe zderzenie XIX wieku z XXI-szym. Z jednej strony 5 kg plecaki ze zmienianymi co roku książkami za 500 zł, kreda, gąbka i niewygodne krzesła, a z drugiej strony LAPTOP. Chcemy XXI wieku? To dlaczego w takim razie nie podręczniki elektroniczne i czytniki e-booków?
- Nie wzięto pod uwagę organizacji programu pilotażowego, który pozwoliłby na skonfrontowanie marzeń autorów z rzeczywistością. Taki program, nawet roczny, wskazałby czy istnieje jakikolwiek wpływ netbooków na założone wskaźniki (np. umiejętności informatyczne) oraz szereg problemów praktycznych, o których autorzy uzasadnienia nie mają zapewne nawet pojęcia (składowanie, serwis, transport). To w ten sposób dochodzi się do celów strategicznych, a nie chaotycznymi rzutami to w jedną, to w drugą stronę.
- Autorzy wybiórczo posługują się przykładami z innych krajów - piszą np. o Portugalii i ignorują bardzo podobny program z Rumunii z 2008 roku, który odniósł skutki odwrotne do zamierzonych. </ul>