Spot

2011-12-09 00:00:00 +0000


Absolutnie fascynujący jest fakt, że od tygodnia w Polsce trwa wielka debata nad jakimś durnowatym spotem, którego wpływ na inwestorów zagranicznych jest bliski zeru. Tymczasem to co ma największy wpływ na inwestycje zagraniczne - czyli ślimacze tempo działania administracji i wymiaru sprawiedliwości, absurdalny czas wydawania pozwoleń i zezwoleń, mętne i niestabilne prawo - wywołuje tylko wzruszenie ramion: “no tak jest, wicie rozumicie”…

Liczba ofert pracy oraz Twoje zarobki, drogi Czytelniku, zupełnie nie zależą od tego kosztującego 700 tys. zł spotu. A od czego zależą? Zacytuję swój artykuł z ubiegłego roku:

To jak jakość państwa oceniają inwestorzy można zobaczyć w tej prezentacji firmy Control Risk z konferencji SAS-MA 2009. Zjawiska takie jak korupcja, słaba infrastruktura, niska kultura zarządzania i biurokracja, traktowane przez obywateli jako nieuniknione zjawiska kulturowe ("tradycja", "lokalna specyfika", "realia") są przez inwestorów zaliczane po prostu do kategorii ryzyk operacyjnych. Razem z wieloma innymi ryzykami składają się one na ostateczny wynik w analizie opłacalności inwestycji w danym kraju i decydują, czy pieniądze zasilą budżet Polski, czy też może Słowacji lub Indii.