PKP czyli dlaczego nie zatrudniam znajomych

2010-12-17 00:00:00 +0000


Pojedyncza kompromitacja sektora publicznego być może wymusiłaby jakieś zmiany. Ale jeśli kompromitacja kompromitację kompromitacją pogania to taki stan można utrzymywać latami. Ta strategia nieźle sprawdza się zarówno w Polsce jak i np. w Rosji. Gdy minister Cezary Grabarczyk zarzekał się u Moniki Olejnik, że chaos w PKP się nie może powtórzyć to pewnie miał na myśli, że nie może się powtórzyć - w tym tygodniu.

Jedenaście miesięcy temu, w styczniu również mieliśmy rekordowe spóźnienia pociągów. Wkrótce potem “minister Infrastruktury Cezary Grabarczyk wspólnie z Sejmem odroczył wprowadzenie do Polski unijnych przepisów, pozwalających klientom PKP na dochodzenie swoich praw” (SE).

Ostatnio słyszałem takie porównanie, uczynione przez szeregowych pracowników PKP-PLK:

- Słyszał pan o GDDKiA, o Katowicach itd? - Tak. - No to oni są przy nas super-profesjonalnie zarządzaną i nowoczesną firmą.

Warto też poczytać forum kolejowe - o strukturze zatrudnienia, o podwykonawcach, o dyrektorach. Jedynym akcjonariuszem PKP S.A. jest Skarb Państwa i to na rządzie spoczywa pełna odpowiedzialność za sytuację w PKP.

Mieliśmy także maj 2010. Co było w maju? Był wiosenny burdel związany z tym, że spółki kolejowe, mające tego samego właściciela, robiły sobie nawzajem na złość mając w całkowitym poważaniu pasażerów. Pociągi nie wyjechały na tory. Też było głośno, media, politycy, dyrektorzy - wicie, rozumicie, trzeba, znaczy się, poprawić koordynację między, ten tego, spółkami. Grabarczyk też przepraszał, bo co mu to stanowi?

W maju można było się też naocznie przekonać, jak PKP dba o swój majątek. Tu wypadałoby zacytować Roberta Gwiazdowskiego, by każdy podatnik uświadomił sobie dlaczego rząd podniósł stawkę VAT i na co zostaną wydane te pieniądze:

W 2008 roku największym beneficjentem pomocy publicznej, podobnie jak w latach 2004-2007, z kwotą 2,18 mld zł pozostawała Grupa PKP.

Warto sobie również uświadomić, że mniej więcej wtedy gdy minister przepraszał z burdel na kolei (bo co kosztuje “przepraszam”?) to dyrektorzy wspomnianych spółek w najlepszej atmosferze dzielili się opłatkiem i winszowali sobie sukcesów na polu zawodowym.

Może po prostu mamy błędne wyobrażenie na temat misji PKP? Na stronie grupy PKP nie znalazłem żadnego jednoznacznego określenia misji. Może więc misją PKP jest np. polityka prorodzinna, jak w przypadku polskich uczelni. Jak potwierdziły kontrole UZP, zatrudnianie jako podwykonawcy firmy należącej do brata prezesa PKP jest zgodne z prawem. Bo zamawiający nie musiał stosować ustawy o zamówieniach publicznych i naruszał jedynie “przyjęte przez samego zamawiającego zasad udzielenia zamówienia”.

Ale za to brat prezesa “dla PKP robi wszystko dwa razy lepiej, żeby nikt nie zarzucił, że firma brata bierze pieniądze za złą robotę”. Dwa razy lepiej - ale od czego, chciałoby się spytać? I czy dla innych klientów, nie krewnych, robi dwa razy gorzej w takim razie?

Moje doświadczenia z robieniem interesów ze znajomymi - nie daj Boże rodziną - są takie, że należy tego unikać. Poza jednym przypadkiem - kiedy świadomie chce się zaryzykować swoje pieniądze w celu wsparcia wysiłków krewnego lub kolegi. W każdym innym przypadku robienie interesów z rodziną lub znajomymi stawia zamawiającego w niezręcznej sytuacji gdy dochodzi do sporu kończącego się w sądzie lub u windykatora.

Biorąc pod uwagę trapiące polski sektor publiczny nepotyzm i układy towarzyskie można podejrzewać dlaczego tak wiele przypadków kosztownego partactwa jest ukrywane i chowane pod dywan. Jak można byłoby spojrzeć w oczy na firmowym opłatku koledze-podwykonawcy, któremu się nie podpisało protokołu odbiorczego?

Zastanawiam się tylko jaka jest w tym wszystkim rola premiera i jego ministrów, którzy ponoszą przecież odpowiedzialność za działanie Grupy PKP. No i jaką w tym wszystkim rolę przewidziano dla podatnika i pasażera, dla których deklaratywnie PKP Intercity chce “być partnerem w podróży”.