Opór administracji wobec reform

2010-12-09 00:00:00 +0000


To nie jest pierwszy przypadek kiedy administracja publiczna staje okoniem wobec prób przywrócenia jej charakteru służby publicznej, zamiast preferowanej przez nią roli demiurga. Na BIP MSWiA znalazłem przypadkiem stanowisko rządu wobec “komisyjnego projektu ustawy o zmianie ustawy - Kodeks postępowania administracyjnego oraz ustawy - Ordynacja podatkowa” (druk nr 3362). MSWiA wysmażyło sześciostronicowe wypracowanie, które znajomy prawnik poproszony o konsultację określił jako “kabalistyczne”, w odpowiedzi na projekt nowelizacji KPA i ordynacji podatkowej zawierający na czterech stronach w sumie cztery artykuły.

To co proponuje komisja w druku 3362 to trzy stosunkowo proste zmiany, których celem jest poprawienie jakości i zgodności z prawem decyzji urzędniczych:

  1. Wprowadzenie preferencji stosowania prokonstytucyjnej wykładni prawa.
  2. Wprowadzenie mechanizmu metryk decyzji administracyjnych, który zwiększa ich rozliczalność (kto i co, z nazwiska, przy nich robił).
  3. Wymóg podawania w uzasadnieniach decyzji "faktów, które organ uznał za udowodnione, dowodów, którym dał wiarę oraz przyczyn, dla których innym dowodom odmówił wiarygodności".</ol> Podam dwa przykłady na dowód, że te zmiany są konieczne - słynna w środowisku decyzja urzędu skarbowego z 2008 roku. Drugi przykład to sprawa firmy Nina. W obu przypadkach przed NSA zapadły ostatecznie wyroki korzystne dla obywateli - w drugim przypadku po latach i po bankructwie firmy. Parafrazując Roberta Gwiazdowskiego:
    I w tym miejscu muszę się zgodzić z Kolegą Mecenasem, który pyta „Czy urzędnicy popełniają błędy”? i sam sobie odpowiada: „oczywiście, ale przecież te błędy podlegają sądowej kontroli, łącznie z kontrolą WSA.” Przecież już po 9,5 latach od zatrzymania ludzie ci zostali słusznie uniewinnieni! Sprawiedliwości stało się zadość.
    Wygląda na to, że komisja ograniczyć tego typu przypadki "sprawiedliwości po latach". MSWiA odpowiedziało na projekt nr 3362 obszernym stanowiskiem, w którym na początku podważa w ogóle istnienie problemu i domaga się "przeprowadzenia odpowiednich badań", które pokażą "skalę krytykowanego zjawiska". Faktem jest, że autorzy projektu nowelizacji nie zadali sobie specjalnego trudu jeśli chodzi o udokumentowanie skali problemu i oparli się o frazesy ("liczne są także orzeczenia sądów"). Odpowiem zatem na argument MSWiA, że "nie można się zgodzić, że obecnie osoby biorące udział w przygotowaniu projektu decyzji są kompletnie anonimowe". Otóż wystarczy przypomnieć tajemniczy paragraf 428, lub czasopisma, przepisy o RSiUN czy całą ustawę hazardową jako przypadki, w których osoby biorące udział w procesie legislacyjnych były właśnie w dużym stopniu anonimowe, a sam proces - mętny. W lutym 2010 NIK napisał wprost o ustawie prawo górnicze:
    Autora tych zmian i jego motywów nie udało się ustalić, a w dokumentacji ministerstwa, która powinna pomóc w ich odkryciu, stwierdzono poważne braki.
    "Kabalistycznych" wywodów MSWiA o wykładniach prawa nie komentuję bo się nie znam, ale wypowiem się na temat skali zjawiska. Otóż w ciągu ostatnich lat w Polsce powstały dziesiątki raportów i analiz, które dokumentowały patologie w procesie tak stanowienia jak i egzekucji prawa. Oto wybrane z nich: