Nikiel, czyli Julian Simon w praktyce

2011-06-15 00:00:00 +0100


Zmiany zachodzące obecnie w cenie niklu to doskonała ilustracja jak działa w praktyce teoria Juliana Simona, ekonomisty, który w książce “The Ultimate Resource” obalił katastroficzne przewidywania Klubu Rzymskiego czy Paula R. Ehrlicha. Jak donosi PB:

Przyszłoroczna nadwyżka podaży niklu nad popytem wyniesie 60 tys. ton wobec 12 tys. ton w tym roku – podaje Bloomberg, powołując się na analizy Merrill Lyncha. Jednym z powodów jest aż 11-proc. wzrost dostaw metalu w 2012 r., wynikający z otwierania nowych kopalń. W związku z tym ceny mogą spaść na koniec roku z 22,6 tys. USD do 20 tys. USD za tonę. Tymczasem, jeszcze w 2007 r. nikiel ustanawiał rekordy przy cenie 51 800 USD. Wysokie ceny przyczyniły się do szukania przez budownictwo i transport (odpowiadają za 37 proc. popytu) substytutów niklu. Czy to samo czeka inne metale?

Ceny te, za ostatnie pięć lat wyglądały tak (za Metalprices.com):

Jest to dokładnie zjawisko opisane przez Simona (patrz Krótka historia teorii katastroficznych) na podstawie historycznego wykorzystania rozmaitych surowców przez ludzkość.

Kluczową obserwacją Simona było to, że ludzkość korzysta z niklu (czy miedzi, czy ropy, czy czegokolwiek innego) nie dlatego, że jest emocjonalnie przywiązana do tego konkretnego pierwiastka, tylko dla jego właściwości funkcjonalnych. A te można zastępować różnymi innymi materiałami — jak drewno czy kość słoniową plastikiem — lub w ogóle znacząco ograniczać ich wykorzystanie, jak stało się z kablami miedzianymi po upowszechnieniu łączności bezprzewodowej.

Stało to w sprzeczności z tezami “katastrofistów”, według których ceny surowców naturalnych, jako zasobów skończonych, mogą tylko i wyłącznie rosnąć.

Książka Simona jest w całości wystawiona w sieci: The Ultimate Resource 2 (w oryginale cegła, ok. 500 stron).