Nie bojkotuję spotkania z Premierem

2012-02-06 00:00:00 +0000


Nie będzie mnie dzisiaj w Warszawie co nie znaczy, że nie będę uczestniczył w dzisiejszym spotkaniu w sprawie ACTA. Skoro KPRM dała możliwość uczestniczenia w nim zdalnie to mam zamiar z tej właśnie formy dialogu skorzystać. W ogóle dość archaiczna wydaje idea jechania gdziekolwiek celem “odbycia dialogu”. W XXI wieku takie rzeczy robi za pomocą telekonferencji, wideokonferencji itp. Wszyscy jeżdżą w tę i wewtę, nikt się nie zastanawia ile czasu i środków w ten sposób marnuje.

Ja wiem, że Warszawiakom jest wygodnie bo wszyscy do nich przyjeżdżają z prowincji, a oni mogą sobie ponarzekać, że “musieli się przedzierać przez korki na Wiertniczej”. Ale nawet mieszkańcy prowincji mają lepsze sposoby spędzania czasu niż marnowanie pół dnia w PKP czy w samochodzie.

Ja rozumiem, jeden raz można żeby się poznać — kontakt osobisty, język działa, uścisk dłoni prezesa, te sprawy. Ale spotkania robocze? To śmieszne i archaiczne. Zwłaszcza gdy trzeba wyjść z domu o 5 rano. Potem siedzi się 3 godziny w pociągu, oczywiście w “gajerze”, i rezultat jest taki, że na spotkaniu jest się i wymiętym i niewyspanym, zanim się ono jeszcze zacznie.

Wszyscy mówimy tonem Gomułki “trza się informatyzować” ale jedyne się nam nasuwa w kontekście “spotkania” to całodniowa wycieczka do stolicy. To dwójmyślenie mamy jednak kulturowo tak silnie zakorzenione, że wiodące polskie stowarzyszenia z “Internet” i “informatyka” w nazwach całą komunikację z urzędami w ramach konsultacji społecznych prowadzą na Papierze z Pieczątkami. A tymczasem co najmniej od kilku lat korespondencję tę można prowadzić elektronicznie z identycznym skutkiem prawnym (wiem, bo prowadzę — nawet komendy straży pożarnej odpowiadają już na emaile i pisma ePUAP).

No więc albo się chce coś zmieniać albo udawać. Ale w tym ostatnim przypadku całe te konsultacje nie mają w ogóle sensu, skoro i tak ich główne tezy zostaną na papierze. Ale w tym też mamy wieloletnią praktykę i tę odrębność świata rzeczywistego i papierowego traktujemy tak naturalnie jak wschody i zachody Słońca.

Ciekaw jestem formy dzisiejszego spotkania. KRPM prosiła o przesyłanie pytań drogą elektroniczną. Fajnie, bo w ten sposób może zostać po nich jakiś ślad a na pytania można odpowiedzieć w sposób systematyczny i wyciągnąć wnioski. Oczywiście, można je też starannie zapomnieć. Zobaczymy jak będzie.

Dodam, że wszystko powyższe napisałem jako osoba od kilkunastu lat pracująca zdalnie przez znaczną część czasu, a od trzech — praktycznie przez całość. Mój zespół jest rozsiany po całej Europie, nie mówiąc już o właścicielach aplikacji, których bezpieczeństwo analizuję.

Spotkania osobiste są istotną częścią budowania zespołu więc spotykam się z zespołem raz na miesiąc, ale 90% codziennej pracy wykonujemy przez telefon, wideotelefon i Internet. Kluczowym elementem pracy zdalnej są systemy takie jak Webex, które umożliwiają zdalne dzielenie ekranu i dokumentów, z nanoszeniem poprawek przez wszystkie strony włącznie.

Dlatego własnie sektor prywatny w kryzysie może nadal zachować konkurencyjność, a jedyne co potrafi zrobić sektor publiczny to podnosić podatki i nawoływać do mechanicznego zwolnienia 10% urzędników.