Czy nowe technologie, traktowane do tej pory jak fanaberie nowomodnych fircyków, w końcu zaczynają być traktowane przez administrację jako metoda poprawienia finansów państwa w obliczu kryzysu? Kraków jest miastem w szczególnej, mówiąc eufemistycznie, sytuacji finansowej. Zadłużone po uszy, od lat wydawało po parę dużych baniek na Sylwestra na Rynku a w tym roku lekką ręką puściło 770 tys. na świąteczne lampki i co najmniej od 2010 wiadomo, że stoi na krawędzi bankructwa. Równocześnie jest na pierwszym miejscu haniebnego rankingu przewlekłości procedur np. wydawania pozwolenia na budowę.
Wczorajszy “Dziennik Polski” zamieścił dwie optymistyczne informacje — po pierwsze, że małopolski UW zastąpi pisma papierowe komunikacją elektroniczną (to co prawda województwo nie miasto) oraz, że Wydział Architektury (to już miasto) przyspieszy wydawanie wuzetek.
Wbrew ludowej mądrości i jedno i drugie to nie tylko abstrakcyjne poprawienie komfortu obywateli i burżujów, spełniających swe inwestycyjne kaprysy. Każdy dzień krótszej procedury oznacza, że miasto szybciej zacznie zarabiać na danej inwestycji w postaci podatków lokalnych i centralnych.
Czytając podlinkowany powyżej artykuł o wuzetkach warto zwrócić uwagę na urzędniczy rachunek sumienia, w którym wymienione są prawie wszystkie przyczyny dlaczego ta procedura w Krakowie zajmowała średnio ponad rok i jak udało się ją skrócić o 3/4 (!). Jeśli komuś żal wydać 1 zł na dostęp do artykułu to musi się zadowolić moją parafrazą poniżej :)
- Zlecanie analiz urbanistycznych dla niektórych wuzetek zewnętrznym podmiotom na drodze przetargów, co oznaczało wielomiesięczne opóźnienia. Teraz urząd robi to własnymi siłami — i robi to szybciej.
- Wielka łaskawość Wydziału, który teraz w razie braku załącznika A38 po prostu zadzwoni albo wyśle e-maila. Do tej pory urząd wysyłał polecony nie-priorytet i miał natręta na miesiąc z głowy. Z pewnością mieli na to jakąś niezachwianą podstawę prawną — zdumiewające, ze udało się ją zachwiać!
- Konsultacje z innymi urzędami, które do tej pory trwały wedle kaprysu danej jednostki i były zapewne prowadzone metodą opisaną w poprzednim punkcie. Teraz każda jednostka ma 2 tygodnie na opinię, w przypadku inwestycji publicznych — tydzień. Da się? </ul> Nic, tylko przerobić oba doniesienia prasowe na studia przypadków i pokazywać na Miastach w Internecie. A jeszcze lepiej przerobić na procedury referencyjne i wpychać gdzie się da przez nowe Ministerstwo Cyfryzacji.