Czy rolnicy to pasożyty?

2009-06-08 00:00:00 +0100


Dziś rano miałem przyjemność wysłuchać w Trójce wypowiedzi panów Marka Zająca i Piotra Gabriela, którzy pomstowali na niskie zaangażowanie rolników w eurowybory.

Rolnicy są klasą, która najbardziej zyskała na integracji, tak odebrałem wypowiedź komentatorów, dlatego niska frekwencja na wsi jest czarną niewdzięcznością. Panowie dołożyli do tego fakt, że rolnicy nie płacą podatków na zasadach ogólnych i wyszło im, że rolnicy są "jak huba". Czyli zgodnie ze SJP "grzyb pasożytniczy pasożytujący na drzewach".

Co do zysków na integracji to nie jestem tego taki pewien. Ogromne koszty związane z absurdalnymi standardami produkcji żywności doprowadziły przecież do tego, że mały rolnik, który przez ostatnie pół wieku oddawał mleko z pięciu krów do skupu teraz może co najwyżej pracować u sąsiada-latyfundysty, a drożejące pomidory kupować w sklepie, dokąd są dowożone np.  z Hiszpanii.

A dopłaty bezpośrednie? Widziałem niedawno bele siana gnijące od zeszłego roku na ogromnych łąkach w Bieszczadach - gnijące, bo skoszono je tylko dla dopłat. Czy płacenie rolnikom za antyrolnictwojest aż takim powodem do radości?

Co do pasożytowania podatkowego to pozwolę sobie przypomnieć, że środowiska twórcze też przecież nie rozliczają się na zasadach ogólnych tylko zwykle na umowę o dzieło lub umowę zlecenie.

W przeciwieństwie do osób prowadzących działalność gospodarczą, które płacą podatek dochodowyod pełnej kwoty przychodu, "środowiska twórcze" płacą go od połowy przychodu,bo 50% liczy się na koszt jego uzyskania przy umowie o dzieło z przeniesieniem praw majątkowych (20% bez). Umowy te są również zwolnione z VAT, co znacząco odróżnia sytuację podatkową osoby np. zajmującej się doradztwem na umowę o dzieło i w ramach działalności gospodarczej.

Kiedy kilka lat temu kolejne rządy próbowały te dość absurdalne przywileje zlikwidować, to "środowiska twórcze" - w tym dziennikarze - w większości zawrzały oburzeniem wobec tej próby ograniczenia ich przywilejów podatkowych.