Art. 220 w praktyce

2012-03-15 00:00:00 +0000


Prawie rok po wejściu w życie art. 220 kodeksu postępowania administracyjnego o jego istnieniu nie wiedzą ani urzędnicy, ani ustawodawcy ani przedsiębiorcy. Znowelizowany w 2011 roku kodeks postępowania administracyjnego wprowadził rozwiązanie w swoim duchu rewolucyjne:

§ 1.Organ administracji publicznej nie może żądać zaświadczenia ani oświadczenia na potwierdzenie faktów lub stanu prawnego, jeżeli:
  1. znane są one organowi z urzędu,
  2. możliwe są do ustalenia przez organ na podstawie:
    1. posiadanych przez niego ewidencji, rejestrów lub innych danych,
    2. rejestrów publicznych posiadanych przez inne podmioty publiczne, do których organ ma dostęp w drodze elektronicznej na zasadach określonych w przepisach ustawy z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne,
    3. wymiany informacji z innym podmiotem publicznym na zasadach określonych w przepisach o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne,
    4. przedstawionych przez zainteresowanego do wglądu dokumentów urzędowych (dowodu osobistego, dowodów rejestracyjnych i innych).</ol></ol></blockquote> Tymczasem praktyka jest nadal taka, jakby przepis ten w ogóle nigdy się nie pojawił. Na palcach jednej ręki mógłbym policzyć znane mi procesy administracyjne, w których dokonano w związku z tym jakichkolwiek zmian. Co gorsza, nie wiedzą o nim ani przedsiębiorcy (a jak wiedzą to rzadko chce im się kopać z koniem) ani dziennikarze. Moje perypetie z Narodowym Funduszem Zdrowia opisywałem w artykule Jak NFZ wyłączył się z ustawy o informatyzacji. W skrócie i NFZ i Ministerstwo Zdrowia od sierpnia 2011 beztrosko utrzymywały, że wszystko jest OK - pół roku później miały na głowie "aferę refundacyjną", gdzie kwestia potwierdzania prawa do ubezpieczenia odegrała dość istotną rolę. To akurat był szczęśliwy zbieg okoliczności. Przemysław Poznański z GW opisuje podobny problem z GUS (Urząd Statystyczny żąda od firm danych, które ma, odpowiedź GUS). Idzie o formularz SP-3 — zawiera on mnóstwo danych, których GUS na podstawie art. 220 kpa nie ma prawa żądać:
      Numer NIP przedsiębiorcy można otrzymać w urzędzie skarbowym. Tak samo informację o rodzaju prowadzonej ewidencji księgowej czy wartość podatku VAT. Dane o gruntach czy budynkach należących do firmy mają urzędy gminy, wysokość zapłaconego podatku akcyzowego zna urząd celny. Liczbę osób zatrudnionych w przedsiębiorstwie mają: ZUS, fiskus, PIP oraz Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej - sztandarowy projekt informatyczny resortu gospodarki sprzed kilku miesięcy
      Wszystko to mówi cytowany przez GW doradca podatkowy, który jednak ani jednym słowem nie wspomina o art. 220 kpa. Siłą rzeczy dziennikarz nie stawia tego pytania GUS, a GUS z satysfakcją na nie nie odpowiada. Z GUS jest jeszcze jeden problem — ustawa o obowiązku sprawozdawczym na rzecz statystyki publicznej. Nie wiem co się robi kiedy jedna ustawa jest sprzeczna z drugą...? W dyskusji na Google+ i Facebooku trafiłem na kolejne przykłady:
      "Klinicznym absurdem jest wniosek o świadczenie chorobowe w ZUS Z-3 i Z-3A. Przedsiębiorca podaje w nim swoją podstawę do opodatkowania albo wynagrodzenie brutto pracownika za każdy z ostatnich 12 miesięcy, mimo, że 12x złożył deklarację właśnie do ZUS... systemem płatnika ZUS."
      A tutaj dla odmiany urzędowa codzienność czyli "ustna podstawa prawna", udzielona zapewne na podstawie "prawa powielaczowego" (chodzi o rejestrację pojazdu):
      "Dzwoniłem do urzędu i dowiedziałem się, że muszę oświadczyć, że jestem właścicielem (powiedziałem, że po co mam oświadczać, że jestem właścicielem przecież mają moją umowę kupna,Pani powiedziała, muszę, bo umowę kupna ma inny dział urzędu"
      Oczywiście nie mam zamiaru tego tak zostawić :) Jeśli ktoś ma jeszcze inne przykłady to proszę o ich wrzucanie w komentarzach. Na koniec jeszcze jedna osobliwość polskiego prawa resortowego — z kpa wyłączone jest sądownictwo i skarbówka. W rezultacie art. 220 kpa nie stosuje się np. do formularzy podatkowych, w których podawanie w kółko tych samych danych ma długoletnią tradycję. Z drugiej jednak strony to właśnie brak chomąta w postaci kpa z obowiązkowym podpisem kwalifikowanym umożliwił uruchomienie e-Deklaracji i e-Sądu!