Żal za kasami fiskalnymi

2012-01-03 00:00:00 +0000


Z prasowych doniesień wylewa się żal, że burżuazyjne kręgi lekarzy i prawników “unikają” stosowania kas fiskalnych, które mają oni obowiązek stosować od ubiegłego roku. O sprawie pisze w tonie proletariackiego potępienia Dziennik-Gazeta Prawna (Jak się nie dać skasować? Prawnicy i lekarze mistrzami). Wspomniane grupy zawodowe zakładania kas fiskalnych “unikają” gdyż wiedzą jak się z nich “wywinąć” (gazeta.pl), co jest szczególnie gorszące bo dotyczy “nawet dobrze zarabiających prawników czy lekarzy”.

Tymczasem sprawa jest prosta:

Nie muszą jej stosować, jeśli wszystkie płatności przyjmują w formie przelewów bankowych lub kartą. Przed kasą chroni też wystawianie faktur VAT lub niewielka liczba transakcji dokonywanych w trakcie roku (nie więcej niż 50) i klientów (nie więcej niż 20).

Kasa fiskalna służy bardzo prostej rzeczy — rejestracji transakcji do celów kontroli podatkowej przy drobnej sprzedaży. Jest to komputer z pamięcią i drukarką, legalizowany w celu utrudnienia ingerencji i fałszowania zapisów. Ma sens przede wszystkim tam, gdzie sprzedaje się dużo za małe kwoty i osobom prywatnym.

Firmy robiąc zakupy potrzebują z kolei faktur — które są alternatywną metodą rejestrowania transakcji. Sprzedawca może też wystawić fakturę prywatnej osobie. Tyle, że przy zakupie bułek za 4,50 zł nie ma to żadnego sensu i koszt takiej faktury byłby wyższy od kosztu towaru. Stąd kasy fiskalne. Co więcej, wyłączenia z obowiązku posiadania kasy nie dotyczą tylko lekarzy i prawników — nie ma ich większość osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, które tylko wystawiają faktury innym vatowcom.

Tak więc lekarze i prawnicy również ewidencjonują swoją sprzedaż, tyle że w inny sposób. A to, że zgodnie z prawem wybierają sposób prostszy i tańszy to akurat nas jako konsumentów może tylko cieszyć — nie muszą bowiem doliczać sobie kosztu amortyzacji sprzętu do ceny swoich usług. Kto może być zmartwiony?

Na zmianie przepisów nie obłowiły się ani branża producentów i dystrybutorów kas, ani fiskus.

Czyli że co? Lekarze i prawnicy nie dali zarobić hubie podatkowej? Bardzo smutne… Jeśli chodzi o żale “branży producentów” to odsyłam do klasycznej “Petycji producentów świec” Bastiata.

Nie bardzo rozumiem natomiast jak na zakupach kas fiskalnych mógł zarobić fiskus. Czy chodzi o szczelność systemu? Przecież jeśli lekarz lub prawnik przyjmuje zapłatę tylko kartami to jest to z punktu widzenia fiskusa sytuacja jak najbardziej korzystna, bo na wyciągu z karty kredytowej ma czarno na białym wszystkie płatności i może porównać je do wystawionych faktur.

Zaś oszusto polegające na przyjęciu zapłaty w gotówce i niewystawieniu faktury w ogóle nie różni się niczym od przyjęcia gotówki i nie nabiciu transakcji na kasę fiskalną, przed czym oczywiście sam fakt posiadania tejże kasy nijak nie chroni.