Celnicy zwrócili Komisji Europejskiej 1,6 mln euro dotacji, które otrzymali kilka lat temu w ramach dopłat na dostosowanie Polski do obsługi układu Schengen. Cytowany przez “DGP” anonimowy przedstawiciel MSWiA tak tłumaczy ten konkretny przypadek:
"Część z tych kar jest w pełni uzasadniona, bo np. zamówienia rozdawano po znajomości, bez organizowania przetargów. Ale w przypadku celników naprawdę nie wiem, kto stracił zdrowy rozsądek i czy przypadkiem nie Bruksela"
Chodzi o to, że Bruksela rzekomo czepiła się urządzeń, których użycie przez celników jest jak najbardziej uzasadnione, bo “musimy [je] mieć nie po to, aby szukać przemytu papierosów, tylko ludzi”. Zaraz — celnicy? A tym się nie zajmuje przypadkiem Straż Graniczna? Z kolei pani Sylwia Stelmachowska z biura prasowego Ministerstwa Finansów wyjaśnia, że ich zdaniem w tym przypadku wszystko było w porządku:
"Projekt prześwietlały dotąd wewnętrzne służby Ministerstwa Finansów, Najwyższa Izba Kontroli, a także Urząd Kontroli Skarbowej w Warszawie"
Zastanawiam się tylko nad jednym — czy te zamówienia, które “rozdawano po znajomości, bez organizowania przetargów” też były kontrolowane przez wymienione instytucje?
W każdym razie wygląda na to, że po paru latach wyliczania “dodatniego salda transferów pieniężnych z Unii” trzeba będzie teraz te rachunki nieco skorygować.