Przed spotkaniem z Premierem

2011-04-07 00:00:00 +0100


Moim zdaniem kwestia “blokowania Internetu” jest całkowicie wtórna. Jeśli reprezentatywna grupa “internautów” da się uwieść stronie rządowej i skupi się na kwestiach technicznych, to spotkanie skończy się jedynie krążeniem wokół tematów zastępczych. Ze skutkiem takim jak rok temu, czyli ładną PR-woą laurką dla Premiera i zerowym dla regulacji Internetu. Dziś spotkanie Premiera z internautami. Premiera przede wszystkim należy spytać o niską jakość procesu legislacyjnego. Bo to ona była główną przyczyną, dla której opozycja wobec projektów ustaw internetowych musiała mieć za każdym razem charakter “pospolitego ruszenia”.

W przypadku ustawy hazardowej i ustawy medialnej mieliśmy do czynienia z rażącymi naruszeniami zasad legislacji ustalonych przez sam rząd (regulamin pracy Rady Ministrów, wytyczne do OSR). Zamiast założeń do konsultacji kierowano gotowe projekty aktów prawnych w końcowej fazie, brak było analizy problemu, konsultacje były prowadzone wybiórczo a ustawodawca do zgłaszanych uwag albo się nie odnosił, albo odnosił się wybiórczo. W obu przypadkach uzasadnienia ustaw były pisane językiem felietonowym, a ich poziom uzasadnienia faktograficznego i ekonomicznego był praktycznie zerowy. To samo było z ostatnim projektem rozporządzenia o komunikacji z dowodami osobistymi (pl.ID) i wieloma innymi projektami regulacji.

We wszystkich przypadkach legislacja była prowadzona w sposób nietransparentny (co odnotowała Julia Pitera w raporcie o ustawie hazardowej).

Właściwy problem nie polega więc na tym,polega na tym, że urzędnicy “nie rozumieją Internetu” bo nie rozumieją też wielu innych rzeczy i to ich prawo. Problem polega na tym, że nie chcą stosować metodyk legislacyjnych stworzonych po to, by poprawnie zarządzać regulacją kwestii złożonych i wykraczających poza zakres ich kompetencji. I najwyraźniej jest na to przyzwolenie zarówno ze strony ministrów, jak i najwyraźniej samego Premiera. Jeśli Premier będzie nadal tolerował łamanie zasad legislacji przez swoich ministrów to problem Internetu będzie powracał regularnie, niezależnie od spotkań i protestów.