Procedura wymiany dowodu osobistego

2014-01-22 00:00:00 +0000


Wymiana dowodu osobistego z powodu zmiany adresu lub wygasania jego ważności to podręcznikowe studium niedziałania jakiejkolwiek sensownej wymiany danych wewnątrz polskiej administracji publicznej. Oraz traktowania obywatela jak petenta i nosiciela papierków między urzędami. Obecnie obowiązujące rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 6 lutego 2009 w sprawie wzoru dowodu osobistego oraz trybu postępowania w sprawach wydawania dowodów osobistych, ich unieważniania, wymiany, zwrotu lub utraty (Dz.U. 2009 nr 47 poz. 384) zawiera procedurę wymiany dowodu osobistego. Procedura ta dotyczy między innymi sytuacji gdy dowód jest wymieniany z powodu utraty ważności, zmiany adresu itd a osoba wnioskująca wciąż legitymuje się ważnym dowodem osobistym. Oczywiście, w obu przypadkach z mocy ustawy obywatel ma psi obowiązek przyjść i ten dowód wymienić.

Rozporządzenie to zawiera także wzór formularza — dwie strony A4, na których wnioskujący podaje wszelkie możliwe dane osobowe, włącznie z imionami rodziców, adresem zameldowania i tak dalej. Sytuacja absurdalna, bo są to dokładnie te dane, które — w moim przypadku — Urząd Miasta Krakowa posiada, ponieważ wielokrotnie mu je przekazywałym przy okazji wydawania dowodu oraz kolejnych zameldowań. Ponadto osoba wymieniająca dowód ma go w ręku — i są na nim są wszystkie te dane, o które prosi urząd w celu “identyfikacji wnioskującego”!

W tym przypadku żądanie od wnioskującego podania kompletu danych osobowych (§7 ustęp 7 oraz załącznik nr 1) stanowi naruszenie art. 220 §1 kodeksu postępowania administracyjnego (Dz.U. 1960 nr 30 poz. 168), który mówi, że “organ administracji publicznej nie może żądać zaświadczenia ani oświadczenia na potwierdzenie faktów lub stanu prawnego, jeżeli: 1) znane są one organowi z urzędu”, a taka właśnie sytuacja ma w przypadku wymiany dowodu osobistego.

Dlatego w trybie art. 241 kodeksu postępowania administracyjnego poprosiłem Prezesa Rady Ministrów (który jest tego rozporządzenia sponsorem, choć powstało zapewne w podziemiach MSW) o usunięcie naruszenia prawa przez wprowadzenie do rozporządzenia uproszczonej procedury, w której od wnioskującego nie żąda się danych znanych organowi z urzędu.

Procedura ma jeszcze jeden smaczek, jeszcze bardziej absurdalny. Otóż wnioskujący musi także przynieść… akt małżeństwa. Ustawa nie wyjaśnia po co państwo polskie, wydając obywatelowi dowód osobisty, musi wiedzieć czy jest żonaty (lub zamężna). I rzecz jasna nie może sobie tego samodzielnie sprawdzić w powołanych do tego celu Urzędach Stanu Cywilnego gdyż technologicznie są one na etapie telegrafu bez drutu i poczty pantoflowej. Więc goni obywatela do USC by przywieziony przez niego papierek złożyć pieczołowicie w “kopercie dowodowej”.

Ale akurat tego niuansu od strony art. 220 kpa nie da się ugryźć, bo ma on zastosowanie gdy urzędy mogą się skontaktować elektronicznie. Przyjdzie więc czekać co najmniej do 2020 roku, bo wtedy planowana jest informatyzacja USC.