Praca do śmierci czyli wyzysk w XXI wieku?

2009-08-21 00:00:00 +0100


Współczesne redystrybutywne systemy emerytalne są niewydolne ze względu na niski przyrost naturalny. W Polsce ZUS przestał się sam finansować ze składek w połowie lat 80-tych, na Zachodzie - tuż po rewolucji seksualnej w latach 70-tych.

Świadczenia z ZUS (emerytury, renty, zasiłki) są gwarantowaneprawem. Jeśli ZUS nie dostaje dość pieniędzy ze składek to musi dostać resztę od państwa. Jak napisałem, w Polsce dzieje się tak od 30 lat - co roku budżet zasila ZUS ogromnymi kwotami na wypłatę bieżących świadczeń. Jak nie wystarcza, to ZUS bierze kredyty komercyjne.

Pod koniec lat 90-tych sytuacja ZUS była w ogóle tragiczna, bo wysokość gwarantowanych świadczeń pozostawała właściwie bez związkuz ilością odłożonych składek. Do tego wiele grup społecznych dysponowało licznymi przywilejami, np. przechodzenia na wcześniejszą emeryturę, jeszcze z czasów PRL, który w ten sposób prowadził swoisty handel wymienny z liczącymi się grupami zawodowymi.

Pod koniec lat 90-tych przeprowadzono reformę, do systemu redystrybutywnego (ZUS) dodając część niby kapitałową (OFE). Czyli - ile sobie emeryt odłoży, tyle dostanie (w teorii). System jest bardzo skomplikowany i na samą jego obsługę informatyczną wydano miliardy złotych oficjalnie i zapewne drugie tyle zdefraudowano.

Trzeba jednak pamiętać, że niezależnie od tego jak naganna jest korupcja i niegospodarność w ZUS (słynne "pałace") to i tak te koszty stanowią drobny procent wydatków. Nadal główna przyczyna niewydolności systemu to niski przyrost naturalny. Przyczyny poboczne to niski wiek emerytalny i liczne grupy uprzywilejowane.

W rzeczywistości nowy system jest formą kreatywnej księgowości, która ułatwia państwu finansowanie deficytowego interesu i "ucieczkę do przodu". Jak to działa:

  1. Osoby pracujące odprowadzają tzw. "składki". Ich wyliczanie jest absurdalnie skomplikowane i formalnie podzielone między pracodawcę i pracownika. Kilku ekonomistów z przygotowaniem w zakresie materializmu dialektycznego twierdzi, że dzięki temu pracownik ma poczucie czegoś tam. Faktycznie pracownik dostaje ileś tam na rękę i tę kwotę "poczuwa", a z kasy pracodawcy znika ok. 150% tej kwoty plus koszty obsługi tej obfuskacji.
  2. Ze względu na wysokie koszty pracy(płaca minimalna i 50% podatek), wiele osób nie ma pracy lub pracuje na szaro lub ucieka z podatkami na Litwę, co w sprzężeniu zwrotnym dodatkowo zmniejsza wpływy ze składek.
  3. Składki nie są żadnymi składkami, bo się nigdzie nie składają. Idą w całości na natychmiastowąwypłatę świadczeń dla aktualnych emerytów. Technicznie są więc zwykłym podatkiem celowym.
  4. Ponieważ to nie wystarcza, więc dodatkowo ZUS dostaje dofinansowanie z budżetu państwa oraz zaciąga kredyty komercyjne. Wbrew wierzeniom części lewicy pieniądze nie spadają z nieba, tylko pochodzą z podatków. Budżet pomaga sobie zaciągając kredyt w postaci sprzedaży obligacji, które kiedyś tam wykupi zaciągając na to kolejny kredyt itd.
  5. Część nazywanego składką podatku jest odprowadzana do OFE, które po pobraniu należnej prowizji "inwestują" te środki. W większości kupują za nie... obligacje skarbu państwa. Czyli pieniądze wracają do budżetu, oczywiście obdarte po drodze z licznych prowizji i odsetek.

Podsumowując, osoba płacąca dzisiaj 50% podatek na "gwarantowaną przez państwo emeryturę" nie ma zagwarantowane nic poza pustymi słowami, jak w klasycznej piramidzie finansowej. W zamian za "składki emerytalne" podatnik otrzymuje bezpodstawnąobietnicę wypłacenia określonej sumy pieniędzy w odległej przyszłości.

Bezpodstawną, bo żeby coś wypłacić to trzeba mieć z czego. Żeby finansować coś z kredytu trzeba mieć szansę na jego spłatę. Tymczasem takiej szansy nie ma, bo zadłużenie państwa ciągle rośnie, rosną też obciążenia - a dzietnośćpomimo drobnych wahań nadal nie wykazuje długoterminowego trendu rosnącego.

Co jest logiczne, bo przy rosnących obciążeniach fiskalnych (w tym także na ZUS) trzeba więcej pracować. Kto więcej pracuje, ten ma mniej czasu na dzieci. Pół biedy, jeśli pracuje połowa rodziny a druga połowa zajmuje się domem. Ale z punktu widzenia państwa ta sytuacja jest nieoptymalna, bo ta druga połowa marnuje swoją szansę by być podatnikiem - bo nie płaci podatków i "składek".

Stąd silne parcie by wszyscy pracowali - obecnie nazywa się to "aktywizacją zawodową kobiet" czy "aktywizacją zawodową seniorów", którzy też przecież nie płacą składek, a co gorsza (z punktu widzenia państwa) - z nich korzystają!

Lewica z właściwym sobie irracjonalizmem straszy ponurymi wizjami przeludnienia, sprowadzając ciążę do roli choroby a przyrost naturalny do epidemii. I równocześnie broni obecnego systemu emerytalnego wraz z przywilejami poszczególnych grup. To bardzo lewicowe, chcieć pomóc każdemu - zwłaszcza na kredyt, który ktoś inny spłaci - ale faktycznie robi wszystko, by ten system pogrążyć jak najszybciej.

W jakim kierunku rozwinie się sytuacja? Socjalizm jest drogą w jednym kierunku - do bankructwa. Raz danych przywilejów nie da się odebrać inaczej jak siłą. Ich odebranie musi uzasadnić jakaś sytuacja kryzysowa, na przykład spektakularna niewypłacalność funduszu emerytalnego.

Z tego powodu możemy oczekiwać, że w ciągu 10-20 lat dojdzie do radykalnej reformy emerytalnej, która będzie się sprowadzać do skasowania utopijnych metod naliczania obiecanych świadczeń bez pokrycia.

Warto zapoznać się z dwoma współczesnymi propozycjami takich reform, bo zmiany pójdą w kierunku jednej z nich a ludzie w moim wieku będą wtedy najbardziej zainteresowani tym, ile wkładają do budżetu i ile z niego dostaną: