Polskie priorytety, czyli najpierw pogrzeb, potem leczenie

2013-06-27 00:00:00 +0100


“NFZ brakuje już 310 mln zł” — donoszą media. Polska służba zdrowia jest niedofinansowana. Szkoły zresztą też. Skąd wziąć pieniądze? Deficyt krajowego płatnika zdrowotnego, który może do końca roku urosnąć do 2 miliardów złotych, w bardzo konkretny sposób przekłada się na dostęp pacjentów do usług medycznych. Kiedy NFZ przestaje płacić za nadwykonania, szpitale i przychodnie odsyłają pacjentów na następny rok.

Podobną sytuację mamy w edukacji czy opiece przedszkolnej. Szkoły nie mają pieniędzy na remonty i dla byle jałmużny wchodzą w niejasne relacje z wydawcami podręczników szkolnych. Cały system jedzie na zaklinaniu rzeczywistości i lewych statystykach. Rząd jako wielki sukces ogłasza wydanie 320 mln zł na dotacje dla przedszkoli.

Państwo — i pośrednio społeczeństwo — demonstruje swoje priorytety nie deklaracjami, tylko działaniami. Jeśli popatrzymy na to ile nasze państwo wydaje na różne usługi publiczne to zrozumiałym staje się, dlaczego Polska w sensie demograficznym się kurczy a nie rośnie.

W 2011 roku wydaliśmy 1,4 miliarda złotych na sam zasiłek pogrzebowy wypłacany przez ZUS. Ale to nie wszystko, bo w polskiej strukturze feudalnej osobne zasiłki pogrzebowe wypłaca KRUS (240 tys. zł rocznie) i służby mundurowe (znacznie wyższy niż “cywilne”). W 2010 roku Piotr Skwirowski pisał w Gazecie Wyborczej, że według Ministerstwa Finansów “ponad 3,8 mld zł da obniżenie zasiłku pogrzebowego dla służb mundurowych”. Nie wiem czy to nie pomyłka o rząd wielkości, bo ta suma wydaje się szokująca.

Przypomnijmy, że zasiłek “cywilny” już zmniejszono, właśnie w 2010 roku. Wcześniej wynosił on ponad 6 tys. zł, czyli prawie 1600 euro. Dla porównania np. w Irlandii było to 850 euro — czyli bogata Polska wypłacała prawie 100% więcej nominalnie, ale już ponad 300% więcej licząc według siły nabywczej! I oczywiście mieliśmy wtedy protesty branży pogrzebowej, która miała zwalniać i bankrutować; zapowiedzi, że ubodzy będą grzebani pod płotem; profesor Hartman straszył, że Platforma upadnie przez obcięcie zasiłku (!), a eksperci tłumaczyli, że “dla Polaków pogrzeb bliskich to rytuał”. W rzeczywistości żaden z tych histerycznych scenariuszy się nie spełnił, wystąpiło jedynie zjawisko znane doskonale z innych subsydiowanych gałęzi gospodarki — ceny usług spadły dokładnie o tyle, o ile spadł zasiłek. A nie zmniejszono go wiele, zaledwie o 500 euro.

Podsumowując, jeśli priorytety naszego państwa wynikają z poziomu jego wydatków, to Rzeczpospolita Polska zdecydowanie przedkłada wsparcie dla branży pogrzebowej (w której znaczne udziały ma też Kościół!) nad opiekę zdrowotną czy edukację.

I dlatego, nawet jeśli w czerwcu 2013 pewien starszy pan zmarł stojąc w kolejce do lekarza od godziny 5 rano po to, żeby o 7 dostać numerek, to przynajmniej zostanie godnie pochowany. Taka jest przynajmniej logika obecnej polityki społecznej w naszym kraju.