Minister finansów czempionem polskiej sztuki legislacyjnej

2013-03-11 00:00:00 +0000


Ministerstwo Finansów postanowiło pokazać gdzie dokładnie ma zasady dobrej legislacyjnej promowane obecnie przez Ministerstwo Sprawiedliwości. I z pewnością nie jest to jego ostatnie słowo! Obecnie wiele radości w społeczeństwie budzi proponowana nowelizacja ustawy o VAT (Projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz ustawy - Ordynacja podatkowa ), wprowadzający odpowiedzialność kupującego za podatki niezapłacone przez sprzedawcę.

Nie, to nie jest aż tak idiotyczne jak się wydaje (projekt wywołał bardzo żywiołowe reakcje: FB, ZPP). Jego głównym celem nie jest strzyżenie każdego jak leci, tylko ukrócenie specyficznej formy transakcji karuzelowych, czyli specyficznej formie wyłudzania VAT, która w całej Unii generuje szacunkowe straty rzędu 50 mld euro rocznie, a w której lewy “kupujący” robi za listek figowy lewego “sprzedawcy”.

Co najistotniejsze, w intencji MF projekt dotyczy tylko wąskiej grupy towarów, opisanych w szczegółowo w tabelce. Wśród nich są np. “wyroby walcowane na gorąco ze stali niestopowej”. Skąd zatem kontrowersje, które są moim zdaniem w pełni uzasadnione? Po pierwsze, poza “walcowanymi na gorąco” (do których zaliczają się zapewne choćby i pręty zbrojeniowe) w tabelce są paliwa, oleje napędowe i smary. Czyli towary, które kupuje każdy przedsiębiorca w Polsce.

Po drugie, sformułowanie właściwego przepisu nakładającego “solidarną odpowiedzialność” jest na tyle ogólnikowe, że można pod nie podciągnąć każdego. Ot, na przykład kryterium grzechu jest “cena niża od wartości rynkowej”. Zwłaszcza, że nasza administracja podatkowa ma doskonale rozwinięte zdolności dialektyczne, dzięki którym potrafi przepisy zawsze zinterpretować tak, jak jej wygodnie. Ministerstwo Finansów tradycyjnie nie dopuszcza do świadomości faktu, że część z podległych jej izb skarbowych będzie przeginać pałę — bo oficjalnie w tym resorcie żadne patologie nie istnieją. Dokładniej projekt ten analizuje Instytut Studiów Podatkowych. To nie jest problem z literą prawa — to jest problem z praktyką jego stosowania, która skutkuje brakiem poczucia stabilności i zaufania do państwa!

Projekt zawiera, jak zwykle, rozdział “Ocena Skutków Regulacji”, w którym projektodawca ma obowiązek (zgodnie z Regulaminem pracy Rady Ministrów) ocenić “wpływ na konkurencyjność gospodarki” i “funkcjonowanie przedsiębiorstw”. I, jak zwykle, jest on jednozdaniowy. “Ocena” sprowadza się do stwierdzenia, że eliminacja oszustów poprawi sytację uczciwych. Koniec, kropka.

Drugie rozporządzenie jest mniej odjechane ale równie koszmarne jeśli chodzi jakość legislacji. Chodzi o projekt rozporządzenia w sprawie kas rejestrujących. Wprowadza ono szereg nowych wymagań wobec sprzedawców korzystających z kas fiskalnych — m.in. zmiany w opisach produktów czy ograniczenia w podmiotach uprawnionych do ich serwisowania (ale przecież to nieprawda, że ich producenci mają крышу w ministerstwie!). Jeśli zajrzymy do “Oceny Skutków Regulacji” dołączonej do projektu to… właściwie znowu nie ma co komentować. Tam po prostu nic nie ma — po za jednym zdaniem, że regulacja nie ma wpływu na przedsiębiorstwa i konkurencyjność!

Nie uwierzę, że urzędnicy skarbówki piszący ten projekt nie zdają sobie sprawy jakie koszty wiążą się z wprowadzeniem tych zmian w skali całego kraju — są to dziesiątki milionów złotych i tysiące godzin pracy. Przypuszczam zatem, że jest to dobrze zakorzeniona — przy pełnym przyzwoleniu ze strony RCL i Kancelarii Premiera — legislacyjna arogancja.

Oczywiście to nie jest tak, że jeśli regulacja generuje jakieś koszty to nie wolno jej procedować — to byłaby bzdura. Chodzi jednak o to, by w skali całej gospodarki korzyści z regulacji przewyższały jej koszty a resorty beztrostko nie generowały prawnych potworków, które służą wyłącznie zaspokojeniu czyjejś ciekawości czy potrzeby chwili. Chodzi również o to, że ujawnienie tych kosztów w projekcie regulacji nie wynika z łaskawości ministra, tylko jest jego prawnym obowiązkiem — który jest nagminnie ignorowany.

Warto dodać, że Ministerstwo Finansów ma długoletnią tradycję w tworzeniu lewych ocen skutków regulacji — wystarczy przypomnieć przypadek ustawy hazardowej i RSiUN z 2010 roku.

P.S. Zawsze staram się cytować oryginalną twórczość urzędniczą, bo jej styl jest bezcenny i nie do podrobienia. W tym przypadku jednak ograniczyłem się do parafrazowania bo Ministerstwo Finansów był uprzejme opublikować projekty w postaci zeskanowanych z papieru obrazków, których nie chce mi się przepisywać.

P.P.S. Na początku wspomniałem o projekcie reformy legislacji autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości, którego dokładny opis można znaleźć na stronie MS. Niestety, takich fajnych projektów i raportów widzieliśmy na przestrzeni ostatnich 20 lat kilkanaście (ot, kolejny: Sprawne Państwo 2020). Wszystkie miały jedną wspólną cechę — nic nie zmieniły w postępowaniu tak ustawodawcy, jak i urzędników.