Licencje wieczyste i klasyfikacja VAT czyli uroki prawa

2011-11-11 00:00:00 +0000


O informatykach i naukowcach krążą różne żarty. Jestem przekonany, że gdyby ktoś zaczął w końcu czytać twórczość prawników, zwłaszcza pracujących w prawie skarbowym, to i ta grupa zawodowa zapracowałaby sobie na solidną dawkę anegdot. Z góry przepraszam kolegów i koleżanki prawników, proszę nie traktować tego wstępu całkiem poważnie. A po lekturze poniższego z pewnością przyznacie mi rację.

Pierwsze cudo jest opisane w artykule Udzielenie wieczystej licencji na oprogramowanie jest dopuszczalne. Maciej Gawroński, prawnik, argumentuje, że będąc autorem oprogramowania powinienem mieć prawo udzielić komuś na nie wieczystej licencji. Zastanawiacie się czy aby nie mieliście takiego prawa od zawsze? Otóż nie. Grupa wielce szacownych teoretyków prawa (bliżej nieokreślonych) doszła do wniosku, żeautor programu nie ma prawa udzielić licencji na zawsze bo naruszałoby to jego własność. Autor pisze tak:

Sprawa wydawać by się mogła oczywista, bo art. 66 i 68 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oddają wprost decyzję o długości i warunkach licencji stronom umowy licencyjnej. Rozumieć więc należy, że strony mogą postanowić, że licencja nie podlega wypowiedzeniu. Niektórzy jednak kwestionują dosłowną treść wymienionego przepisu, powołując się na pogląd, że zobowiązania bezterminowe o charakterze ciągłym nie mogą trwać w nieskończoność, gdyż pozbawiałyby prawo własności jego podstawowej treści (stąd art. 3651 kodeksu cywilnego wprowadzony kilka lat temu)

Argument ten (w dalszej części odpierany przez autora) ma sens w odniesieniu do przedmiotów materialnych. Zamiast udzielić komuś bezterminowej “licencji” na używanie auta prościej po prostu przenieść na niego własność. Ale w odniesieniu do dóbr niematerialnych? To absurd, wynikający — jak zauważa autor artykułu — zapewne z tego, że zwolennicy tej argumentacji nie bardzo rozumieją istotę dóbr niematerialnych. Bo oddanie komuś w “wieczne słuchanie” piosenki przez autora nie oznacza, że nie może on jej sprzedać komuś innemu.

Drugi fascynujący przypadek opisany jest w artykule Badanie pijanego objęte ulgą w VAT i dotyczy tym razem interpretacji klasyfikacji produktów objętych różnymi stawkami podatku VAT. Osobiście uważam, że jest to podatek bardzo kosztowny w administracji i w konsekwencji szkodliwy dla gospodarki i konsumentów. Stawki VAT na różne produkty są bowiem zróżnicowane, a klasyfikacja często jest niejednoznaczna. Jednym z kosztów VAT jest więc ryzyko zastosowania wobec danego produktu stawki innej niż właściwa w mniemaniu urzędu skarbowego. Na dodatek w Polsce mniemanie US w Opolu może być inne od mniemania US w Rzeszowie, a postępowania skarbowe i przed sądami mogą trwać latami.

Ale w tym konkretnym przypadku sprawa nie wydaje się budzić wątpliwości. Nowa wersja ustawy o VAT stawia sprawę dość jasno:

Ze zwolnienia korzystają usługi w zakresie opieki medycznej, służące profilaktyce, zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu i poprawie zdrowia

Tymczasem Izba Skarbowa w Warszawie potrafiła dialektycznie zaliczyć do “usług służących ratowaniu, przywracaniu i poprawie zdrowia” usługę… sekcji zwłok.

„Sekcja zwłok sama w sobie jest usługą medyczną o niecodziennym charakterze, do której nie można przypisywać takich celów jak ratowanie, przywracanie czy poprawianie zdrowia denata. Natomiast biorąc pod uwagę cel, w jakim jest wykonywana, można zaliczyć to jako składnik, który zaliczany jest do procesu leczenia