Koszty zewnętrzne paliw kopalnych

2010-09-08 00:00:00 +0100


Jakiś czas temu na blogu Trystero padł interesujący argument za fiskalnymi metodami kontrolowania paliw kopalnych. Autor obwinia producentów paliw kopalnych o produkowanie szeregu kosztów zewnętrznych dla całej populacji. Argument brzmiał tak:

Trwaja proby zmuszenia producentow paliw kopalnych i ich konsumentow by ponosili wszystkie koszty ich wydobycia i eksploatacji. Tymi kosztami jest chocby zanieczyszczenie srodowiska i zgodnie ze stanowiskiem nauki zjawisko zmiany klimatu.

Wszystkie koszty wydobycia i eksploatacji? Firmy wydobywające ropę i gaz już teraz ponoszą praktycznie wszystkie koszty związane z wydobyciem. Dobitnym przykładem jest BP, które obecnie ponosi znaczne koszty związane z zaniedbaniami na Deepwater Horizon.

Ale co ma globalne ocieplenie z firmami naftowymi? Podaż paliw kopalnych wynika z popytu na nie jako surowiec energetyczny oraz surowiec dla przemysłu chemicznego. Zabrzmi to jak truizm, ale za spalanie paliw kopalnych odpowiada każdy z nas - także ci, którzy teraz korzystają z odbiornika energii elektrycznej jakim jest komputer.

Teza, że da się ograniczyć emisję CO2 za pomocą obciążenia użytkowników paliw kopalnych wziętymi z sufitu kosztami zewnętrznymi jest na pierwszy rzut oka kusząca. Podnosimy opłaty emisyjne, więc biznes radośnie migruje do czystych technologii.

Problem polega na tym, że nowe technologie nie są za darmo. Ich stworzenie i doprowadzenie do takich parametrów technicznych i ekonomicznych jak mają te oparte o paliwa kopalne wymaga dwóch rzeczy: środków i czasu.

Oszczędzanie energii? Efektywność energetyczna? Świetny pomysł, ale warto najpierw sprawdzić z czego robi się styropian. A chociaż świetlówka zużywa mniej energii w trakcie pracy, do do jej wyprodukowania potrzeba tej energii prawie 6x więcej. Innymi słowy, wszystkie nowoczesne technologie przyjeżdżają do nas na plecach tych starych. Zablokowanie tych ostatnich przesadnymi, motywowanymi ideologią i pomijającymi ekonomię środkami administracyjnymi spowolni postęp zamiast go przyspieszyć.

Dalsza część wypowiedzi Trystero wpada niestety w tony charakterystycznej dla marksizmu walki klas:

Ja rozumiem, ze naftowa oligarchia robi wszystko by koszty ich biznesu dalej rozkladaly sie na cale spoleczenstwo (a oni inkasowali zyski) ale nie rozumiem dlaczego Ty robisz z siebie trybik w tej machinie propagandowej.

Oligarchia, inkasowali zyski, obciążanie społeczeństwa? Jedną z tych cech marksizmu, które zdeterminowały jego całkowitą nieprzydatność do tłumaczenia (i przewidywania) zachowań społeczeństwa w realnych warunkach jest nie przyjmowanie do wiadomości scenariuszy innych niż gra o sumie zerowej. Skutkuje to fatalną (bo racjonalizującą przemoc) konfrontacją, która wtłacza uczestników gry rynkowej w role przeciwników.

W szczególności myślenie marksistowskie nie bierze pod uwagę, że znaczną część zachowań ekonomicznych ludzi stanowią sytuacje win-win czyli takie, w których wszystkie strony osiągają korzyści.

Ustawianie sobie przemysłu naftowego w roli analogicznej do burżuja i kułaka sto lat wcześniej to zabieg tyle łatwy, co powtarzający błędy ideologii, która spowodowała półwieczne zapóźnienie cywilizacyjne znacznej części świata.