Emerytura pewna jak obietnica polityka

2011-02-25 00:00:00 +0000


24 proc. ankietowanych Polaków nie wierzy, że w przyszłości będą dostawali emerytury z obowiązkowego systemu. Rzecznik ZUS uspokaja, że wypłatę świadczeń gwarantuje państwo. Czy faktycznie? Rzecznik pisze:

A podstawową zasadą tego systemu jest ta mówiąca, że to państwo jest gwarantem wypłaty świadczeń. Nikt więc, kto nabył prawo do emerytury bądź renty nie może być pozbawiony wypłaty tychże świadczeń.

Tymczasem zobowiązania państwa określa Konstytucja, której art. 67 mówi jedynie, że:

Obywatel ma prawo do zabezpieczenia społecznego w razie niezdolności do pracy ze względu na chorobę lub inwalidztwo oraz po osiągnięciu wieku emerytalnego. Zakres i formy zabezpieczenia społecznego określa ustawa. Obywatel pozostający bez pracy nie z własnej woli i nie mający innych środków utrzymania ma prawo do zabezpieczenia społecznego, którego zakres i formy określa ustawa.

Czyli Konstytucja nie mówi nic o wysokości “zabezpieczenia społecznego” ani nawet jego formie. Innymi słowy, “zabezpieczenie społeczne” może być przekazywane w kaszy jaglanej i kartoflach, i będzie to teoretycznie zgodne z Konstytucją. Albo w postaci węgla na zwałach, w który państwo włożyło znaczną ilość gotówki pod koniec 2015 roku.

Takie detale jak wysokość i forma zabezpieczenia reguluje bowiem ustawa, a ustawę zmienić może każdy rząd dzisiaj, jutro i za 20 lat (Konstytucję też, ale jest to trudniejsze). W szczególności w Konstytucji nie ma nic o tym, że “ile kto do systemu wpłaci tyle otrzyma”. Taki mit rozpowszechnia tylko rzecznik ZUS:

Tu musimy jednak pamiętać, że wysokość emerytury jest zależna tylko i wyłącznie od nas - ubezpieczonych. To bowiem wysokość płaconych przez nas składek zadecyduje o kwocie świadczenia, jakie otrzymamy przechodząc na emeryturę.

Gdyby tak było w istocie to górnicy, sędziowie, policjanci i inne grupy uprzywilejowane płaciłyby składki emerytalne proporcjonalnie większe (w stosunku do krótszego okresu pracy i dłuższego czasu pobierania świadczeń). W wyniku decyzji politycznych tak się jednak nie dzieje, więc te uprzywilejowane świadczenia są finansowane ze składek zwykłych śmiertelników. Te decyzje zmieniały się w przeszłości i w przyszłości mogą zmienić się w dowolną stronę. A zatem wielkość wypłacanych emerytur zależy wyłącznie od polityków, a nie od wysokości składek czy jakiegokolwiek innego wskaźnika ekonomicznego.

Po drugie, rzecznik wspomina o reformie emerytalnej a ściślej mechanizmie bilansowania opartym o waloryzację emerytur na podstawie bieżącego funduszu płac. To “samobilansowanie” polega po prostu na tym, że z systemu wypłacamy tyle, ile do niego wpływa. Ale jeśli fundusz płac się zmniejszy, to z nim także emerytury (Rostowski zakłada że tylko wzrośnie).

Podsumowując, w rzeczywistości wysokość emerytury za 20-30 lat bezpośrednio zależy wyłącznie od polityków rządzących w kolejnych pięciu-siedmiu kadencjach oraz od sytuacji gospodarczej w tym okresie — czyli też pośrednio od polityków.