Za podręcznikami elektronicznymi przemawia rachunek ekonomiczny zarówno po stronie państwa jak i rodziców. Liczba uczniów w szkołach podstawowych w latach 2008-2009 wynosiła 2,4 mln, w gimnazjach — 1,5 mln (GUS). Średni koszt kompletu podręczników szkolnych według różnych źródeł wynosi od 300 do prawie 500 zł. Jest to więc rynek warty rocznie od 1,2 do prawie 2 miliardów złotych w skali całego kraju.
Teraz MEN zleca opracowanie nowych podręczników kilku podmiotom wyłonionym w ramach konkurs (ORE). Jak wynika z informacji prasowych (E-podręczniki dla szkół w całej Polsce zrobi Politechnika Łódzka) zlecenie obejmuje podręczniki elektroniczne “od podstawówki po liceum” dostępne na dodatek na wolnej licencji Creative Commons. Budżet tego projektu to 45 mln zł.
Porównajmy te dwie wielkości — to różnica trzydziesto- lub czterdziestokrotna. Sześć lat szkoły podstawowej i trzy lata gimnazjum to łącznie dziewięć lat nauki, które pokryją nowe podręczniki elektroniczne. Mój syn w tym roku idzie do pierwszej klasy. Załóżmy, że zamiast papierowych podręczników kosztujących co roku 300-500 zł w ciągu tych dziewięciu lat kupię mu dwukrotnie Kindle Fire[dlaczego?] po 700 zł za sztukę. Oznaczałoby to koszt niecałe 1,5 tys. zł na 9 lat w dwóch ratach, zamiast 3-4,5 tys. zł w dziewięciu ratach. To z punktu widzenia rodzica.
Z punktu widzenia całej gospodarki z jednej strony mamy 10,5-17,5 mld zł w skali 9 lat na podręczniki papierowe. Dla podręczników elektronicznych ten łączny koszt to około 5,5 mld zł, wliczając dwukrotny zakup tableta dla każdego ucznia oraz dwukrotne opracowanie podręczników elektronicznych w ciągu tego okresu. Ja bym ten koszt jeszcze zwiększył i wydał połowę tej kwoty na szkolenia dla nauczycieli oraz promocję elektronicznych technik nauczania. Powód jest bardzo prosty — brak kompetencji cyfrowych oraz negatywny lobbing oraz bojkot ogłoszony przez wydawców papierowych podręczników. W każdym przypadku rodzice będą finansowo do przodu. Różnica oczywiście wypadnie częściowo z kieszeni tradycyjnych wydawnictw — ale wcale mi ich nie żal, bo rynki klientów napędza się ustawowo są skazane na patologie i iluzję konkurencji (patrz rynek podpisu kwalifikowanego).
W tej sytuacji z finansowego punktu widzenia nie ma większego znaczenia czy tablety (ogólniej: urządzenia do odtwarzania e-podręczników) będą kupowane przez państwo czy prywatnie przez rodziców, w każdym wariancie się to opłaca bardziej niż obecny model z podręcznikami papierowymi. Oczywiście ma to znaczenie z punktu widzenia polityki społecznej i raczej wolałbym, żeby państwo nie pogłębiało swojego zadłużenia tylko po to by kupić czytniki wszystkim uczniom niezależnie od dochodu rodziców. W każdym jednak przypadku w kieszeni rodziców zostanie znacznie więcej pieniędzy wydawanych obecnie na coroczny haracz dla wydawców podręczników.
Założenia | |||
---|---|---|---|
3,9 mln | liczba uczniów w szkołach podstawowych i gimnazjach (2,4 mln w sp i 1,5 mln w gimnazjach) | ||
9 lat | czas nauki łącznie (6 lat w sp i 3 lata w gimnazjum) | ||
300-500 zł | średni koszt kompletu podręczników dla jednego ucznia na jeden rok | ||
Koszty dla rodziców | |||
Papier | E-podręczniki | ||
2,7-4,5 tys. zł | koszt podręczników w ciągu 9 lat nauki | 1400 zł | koszt dwukrotnego zakupu tableta w ciągu 9 lat nauki |
Koszty w skali kraju (dla rodziców i państwa) | |||
Papier | E-podręczniki | ||
10'530-17'550 mln zł | koszt zakupu podręczników za 9 lat dla wszystkich uczniów | 90 mln zł | koszt dwukrotnego opracowania e-podręczników za 9 lat dla wszystkich uczniów |
5'460 mln zł | koszt dwukrotnego zakupu tableta w ciągu 9 lat nauki dla wszystkich uczniów
</table>
</center>
Przypisy[dlaczego Kindle Fire?] Zakładam, że podręcznik może zawierać nie tylko statyczny tekst, ale także filmy, ćwiczenia interaktywne itd. Musi to więc być raczej tablet niż prosty czytnik e-booków (który mógłby być 2x tańszy). |